środa, 1 maja 2013

DR! Dziewiąty koncert!


Troszkę zmieniam formę pisania i ogólnie postów więc wszystkie zmiany są wynikiem moich zawirowań :D




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"And all this time I've been wasting my breath
Just wasting my woes on everyone else"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~







-Ale jesteś pewna? -uważnie przygląda mi się Asia.
-Tak, tak kochana! Wiesz, trzeba się troszku usamodzielnić.
-Więc tak! Na święta widzimy się jak rok temu, a potem Sylwek u nas. Czyli po staremu.
-No, czyli widzimy się za tydzień!
   Kończę i po pobycie w Rzeszowie wracam do 'normalnego' życia. Różnica jest taka, że mój zespół ogłosił kapitulację, ale nie na długo. Od początku roku mamy grać nowe koncerty jak i zaległe, wakacyjne.


   Siedzę w moim mieszkaniu w Jastrzębiu. Czuję teraz samotność. Ona jest w każdym koncie i staje się moją najlepszą przyjaciółką. Siadam na kartką. Myślę o tym wszystkim co się zdarzyło. Myślę o tych głupich miesiącach w ciągu których było pełno wzlotów i upadków. Myślę, że przeżyłam najpiękniejszą rzecz w moim życiu i że tak łatwo straciłam najwspanialszą osobę...

Wzloty, upadki, pragnienia...
Wszystko traci sens,
 kiedy ciebie nie ma.

Otulam się samotnością,
Płaczę nocą,
Tańczę z własnym oddechem. 

Moja jedyna ucieczka 
stała się zniewoleniem
Nie chcę być niewolnikiem.

Łapię powietrze,
Przetrwam te chwile,
Zatapiając się w smutku.

W brzuchu latają motyle,
Lecz nic się nie zmienia
I nie ma znaczenia moje uczucie.

   Po dziewiętnastej w świąteczny wieczór w moich drzwiach stawia się wielka czwórka. Uśmiechnięci życzymy sobie wiele szczęśliwych dni, pełnych radości, ciepła...
   Zostaję przez każdego wycałowana pod taką śmieszną gałązką, co ktoś ją jemiołą nazwał. O pierwszej w nocy Zbych zmywa naczynia wyśmiewając brak zmywarki w moim mieszkaniu.
-Jak tak bardzo nie chcesz tego robić to wypad z kuchni! -krzyczę.
-Nie, nie! Pogadajcie sobie dziewczyny moje kochane! -uśmiecha się.
   Delektujemy się z Asią kubkami gorącej czekolady przy zapalonej świeczce organizacji charytatywnej. Można by rzec: romantycznie! No taak! Zgaszone światło, zapalona świeca, unoszący się w powietrzu zapach cynamonu i para wydobywająca się z kubka z ciemnobrązowym, słodkim napojem. Asia pochyla się w moją stronę i ledwie słyszalnie zadaje pytanie patrząc w moje oczy.
-Rozmawiałaś z nim? -doskonale wiem o co jej chodzi. Przytakuję głową. -Kiedy?
-Po meczu na którym byłam ze Zbyszkiem. -odpowiadam, a mój głos się załamuje. -Powiedział... No, że mnie kocha! -po policzkach leci strumyk łez.
-Ciii... Wszystko się ułoży! Ty go kochasz, a on ciebie. Musi być dobrze!

   Budzę się rano i pakuję torbę. Sukienka, czy spodnie? A może postwić na klasyczną małą czarną, zamiast jakiejś wystrzałowej kiecki?
-Asia! -dzwonię do przyjaciółki. -Nie wiem co mam ubrać!
-Haha! No wiesz, tak seksy! Musisz się pewnemu panu podobać!
-Bardzo śmieszne! -fuknęłam. -Ja się na prawdę pytam!
-A ja ci naprawdę odpowiadam. 
-Nikomu się podobać nie chcę! Poza tym pan o którym mówisz chyba ma kogoś. -spoglądam na wydanie Show i Karola z dziewczyną o czekoladowych lokach do pasa. -Ładna jest. -mówię smutna.   
-Powinnaś z nim o tym porozmawiać. -wzdycha. -Ale nie myśl, że to dla niego nie wiadomo kto! -prawie krzyczy. -A teraz szykujesz kiecę i lecisz do nas!


   Dokładnie dzień przed końcem roku próbuję poukładć sobie wszystko w mojej głowie. Jestem gotowa na plany! O tak! Chcę dokonać planów!

1. Schudnę pięć kilo i utrzymam nową wagę :)
2. Zacznę dbać o to, co mnie otacza! 
3. Docenię wszystko co mam :/ Nawet kiedy będzie źle!

   Moje plany? Wow! A się wysiliłam! Ale to są dla mnie ważne rzeczy. Wszystko to, ma dla mnie większe znaczenie.

Każdy plan
To wynik przeszłości.
Bujne życie zostawię za sobą,
Nie chcę żyć marzeniami.





   Sylwester. Można by powiedzieć, że powtórka z rozrywki. Nie zważając na wszelkie zakazy lekarzy biorę alkohol do ust. Gorzki smak brązowawej cieczy przeszywa moje kubki smakowe na wylot, powoduje odbudowanie się struktury mojego ciała. Kłos kontroluje mnie wzrokiem. Po którymś z kolei drinku zabiera mi kieliszek z ręki. Nie za bardzo wiem co z tym zrobić. Mam go gdzieś i łapię za butelkę, z której wlewam do ust bezbarwny płyn.
   Jestem w jego objęciach. Doskonale sobie zdaję z tego sprawę. Wprawdzie obraz przed moimi oczami jest lekko zamazany, ale nie zmienia to faktu, że czuję jego dotyk. Zanosi mnie do sypialni i soczystym całusem w czoło żegna się ze mną.
-Karol... -podnoszę głowę, kiedy wychodzi z pomieszczenia. -Kochaj się ze mną! Kochaj się ze mną tu i teraz!

2 komentarze:

  1. szczerze wątpię żeby Karol chciał spełnić Jej pijacką zachciankę. Jeżeli jednak skorzysta z propozycji to skreślam Go na całej linii;)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem! Nadrobiłam! I ja się pytam gdzie jej przyjaciele, że po odwyku na sylwestrze pozwolili jej pić alkohol? Mam nadzieję, że Karol nie skorzysta, bo jak tak bo będzie skończonym idiotą!! Zapraszam na 11;) http://lotneszczescie.blogspot.com/ Buziaki;** PS. Co się stało z http://nie-osobiste.blogspot.com/?? Nie da się tam wejść;( a nie zdążyłam przeczytać ostatniego wpisu;(

    OdpowiedzUsuń